Obejrzane seanse

Opiekun

18-03-2023

Borykający się z kryzysem małżeńskim dziennikarz dostaje polecenie, by zająć się współczesnymi historiami ludzi, w których życie w cudowny sposób wkroczył św. Józef.

Znakomicie zapowiadająca się skrzypaczka filharmonii i jej mąż, ambitny dziennikarz lokalnego radia, przechodzą kryzys małżeński. Przez narastające problemy i ciągły brak pieniędzy Dominika (Karolina Chapko) zaczyna interesować się bogatym biznesmenem (Radosław Pazura), a Robert (Rafał Zawierucha) nie radzi sobie z rozpadem rodziny. Gdy dostaje od szefa zadanie opowiedzenia niecodziennych historii pielgrzymów przybywających do pobliskiego sanktuarium św. Józefa, twierdzących, że przydarzył im się cud, odkrywa, że także jego historia ma wiele wspólnego z milczącym opiekunem Świętej Rodziny. Czy w kulminacyjnym momencie, gdy będzie musiał podjąć decyzję, która zaważy na losach jego rodziny, zachowa się jak… św. Józef?

„Opiekun” to film z elementami dokumentu, w którym oparta na faktach historia rodzinna Roberta i Dominiki staje się pretekstem do głębszej opowieści o ewangelicznej postaci ziemskiego opiekuna Jezusa i roli, jaką odegrał w życiu wielu współczesnych ludzi.

Historia małżeństwa w filmie „Opiekun” to historia naszego małżeństwa. Różni się trochę, ale ogólnie jest naszą historią. Z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że ten film uratował nasze małżeństwo. 

Razem z mężem mieliśmy bardzo trudną sytuację materialną. Widzę w Dominice siebie, taką sfrustrowaną pieniędzmi i tym, że mój mąż nie potrafił temu zaradzić. Mój mąż jest fotografem z pasji, ale ciężko z tego utrzymać rodzinę. Teksty o zaciskaniu pasa i przeczekaniu trochę, bo w końcu trafi się dobre zlecenie i dobry klient, słyszałam już od 3 lat, a znaleźliśmy się w takiej sytuacji, że nie mieliśmy z czego spłacać kredytu. Było ryzyko, że stracimy mieszkanie… 

Mój mąż nie chciał tego zmienić — nie chciał znaleźć sensownej pracy, aby zarobić pieniądze i nas odciążyć. Ciągle tylko słyszałam: Przeczekajmy, przeczekajmy…

Tak jak filmowa Dominika, miałam swojego męża za takiego nieudacznika. Pół roku temu dzięki wstawiennictwu Wanentego Katarzyńca dostałam dobrze płatną pracę, dzięki której mogę pracować zdalnie i jednocześnie zajmować się dziećmi, a dodatkowo nasza sytuacja materialna się poprawiła. 

Po ludzku to było niemożliwe, jednak obecnie w pracy zarabiam na tyle, że stopniowo spłacam długi i utrzymuję rodzinę… Jednak tu znowu miałam takie przeświadczenie, że to tylko ja się do tego przyczyniam, a mój mąż nie.

Modliłam się o pracę dla niego i usłyszałam taki głos: Idź z tym do świętego Józefa.

Dla mnie święty Józef był zawsze taką postacią odległą i nie miałam z nim żadnej relacji. 

To było pół roku temu. Między nami działo się coraz gorzej i zaczęłam myśleć o rozwodzie, chciałam wrócić do rodziców, ale była jeszcze taka wola, żeby zawalczyć o nasze małżeństwo. 

Trafiliśmy na mediację. Były już między nami tak ciche dni, że nie rozmawialiśmy od jakiegoś czasu. Stwierdziłam, że te mediacje nie mają sensu, bo mój mąż ma swoje racje, ja mam swoje, on mnie nie zrozumie, a ja jego nie zrozumiem. Mimo wszystko umówiliśmy się na kolejne spotkanie. 

Wtedy usłyszałam, że będzie film o świętym Józefie. Pomyślałam sobie, że Wenanty wysyłał mnie do Józefa, to trzeba pójść na ten film. Mój mąż jest wierzący, ale nie bardzo lubi kino religijne.

W Środę Popielcową miałam urodziny. W ogłoszeniach po Mszy ksiądz zaprosił parafian na “Opiekuna”. My z mężem trochę zaczęliśmy rozmawiać o tyle, o ile — były moje urodziny i nie było tak chłodno między nami. Powiedziałam do męża, że nie chcę żadnych prezentów, tylko abyśmy poszli na film. To był jedyny sposób, żeby go na ten film wyciągnąć. 

W sobotę poszliśmy do kina…
I właśnie wtedy nasze życie się zmieniło. Myślę, że Pan Bóg pozwolił zrobić ten film, żeby uratować nasze małżeństwo, chociaż pewnie będzie wiele takich historii…

Parę lat wcześniej zdradziłam mojego męża. Na tamten czas nie chodziło nawet o sytuację materialną, ale mój mąż tak bardzo zatracił się w pasji, że wpadłam w ramiona innego mężczyzny z powodu licznych braków i zaniedbań. Ten film… Odkopał tę historię w naszym życiu, która jak się okazało — nie była przepracowana. 

Mój mąż się dowiedział o tej zdradzie i podjął decyzję, że mi wybaczy.

Po tej zdradzie zaczęliśmy życie od nowa… Życie po zdradzie jest i dla jednej i dla drugiej strony bardzo ciężkie. My tego razem nigdy nie przepracowaliśmy, nie przegadaliśmy. Niby on mi wybaczył, ale to nie było do końca uleczone. Na tym filmie siłą rzeczy wróciły trudne emocje i wspomnienia, i dla mnie, i dla niego.

Mój mąż widział siebie w Robercie, a ja siebie widziałam w Dominice… Te wszystkie emocje były namacalne… Wiem, że większość ludzi na sali kinowej zaczęła oceniać ją, że to ona dopuściła się zdrady, ale ja ją rozumiem… 

To był taki pierwszy moment, kiedy zrozumiałam też mojego męża. Wcześniej nie doceniałam tego, jak on mnie kocha. Cieszyłam się, że mi to wybaczył, ale myślałam: To w sumie była twoja wina. Ja bym tego nie zrobiła, gdybyś ty mnie inaczej traktował.

Pojęłam dopiero, jak on mnie kocha, patrząc na Roberta w tym filmie i myślę, że on też zrozumiał tę historię, patrząc na Dominikę z mojego punktu widzenia. 

Mój mąż bardzo przeżył ten film, bo widziałam, że płakał pod koniec. Ja też się popłakałam, ale nie rozmawialiśmy o tym. Od premiery jednak wszystko się zmieniło. Po filmie wszystko we mnie wezbrało. Wieczorem pobiegłam do niego w ramiona, zaczęłam płakać i dziękować mu za to, jak bardzo mnie kocha i przepraszać za wszystko, co zrobiłam. 

A on pytał tylko, ale co się stało? Powiedz mi — nie mógł tego zrozumieć.  

To niesamowite jak moje serce się zmieniło po obejrzeniu tego filmu. Ja po prostu szłam na film z pogardą do mojego męża, a wyszłam pełna miłości. Gdyby nie ten film, nie zobaczyłabym, jak mój mąż nas kocha i że ta sytuacja materialna w tym wszystkim nie ma takiego znaczenia.  To niesamowite jak Pan Bóg przemienia serce i potrafi to zrobić tak „o”. 

Jak ktoś mi powie, że Pan Bóg nie istnieje, to ręce opadają. Jak nie Pan Bóg to kto? Po ludzku nie dzieją się takie rzeczy, gdyby nie Pan Bóg to już dawno by się to rozpadło. 

Owocem tego filmu jest to, że codziennie będziemy modlić się całą rodziną do św. Józefa. Będziemy powierzać naszą rodzinę, żeby on się nią opiekował jak najlepiej i tak jak był mi odległy, to teraz jest najlepszym przyjacielem. 
M.
(przyp. Andrzej: imię pozostawiam anonimowe)

    Recenzje filmu „Opiekun”

    Zbigniew

    Budowa tego filmu ; fabuła przepleciona wstawkami dokumentalnymi , przypomina mi produkcje J.M. Cotelo („Ziemia Maryi” czy „Największy dar”). I powiem szczerze , że wolałbym poznać bliżej wszystkie autentyczne opowieści zawarte w „Opiekunie” jako pełny dokument niż być świadkiem słabej fabuły. Dokumentalne wątki miały wartość same w sobie , szczególnie przemówił do mnie ten z 1930 roku o fizycznej wręcz interwencji św. Józefa przy łożu śmierci agnostyka. Tak dają o sobie znać niektórzy święci … , podobnym przykładem jest św. Andrzej Bobola . Podejrzewam właśnie z tego powodu, że mogą pojawić się z biegiem czasu , podobne filmy o działaniu innych świętych , patronów … . Ciekawostką jest połączenie „3 w 1” czyli reżyserii, scenariusza i muzyki w jednej osobie czyli p. Reguckiego ! Zraziła mnie jakość scen miłosnych , bardzo nieporadnie zagranych , wręcz sztucznie , jakby ze wstydem ! Zwykle mam wrażenie o przepaści między szkołami aktorskimi na Zachodzie (szczególnie w USA) a naszymi ! Podobnie się ma sprawa jakości gry dzieci i nastolatków … . Jedynie gra Rafała Zawieruchy w roli dziennikarza radiowego i upokarzanego małżonka przypadła mi gustu; ciepła, naturalna , budząca współczucie. Bronił się długo, przed żywym wciąż w nim uczuciem miłości do niewiernej żony, ale … wszystko co dobre , dobrze się kończy !

    Kobieta (głos z sali).

    Serce przywołuje mi takie zdarzenie … ; kiedyś miałam uczestniczyć w spotkaniu z Ks. Biskupem , byłam wtedy bardzo chora , bardzo kaszlałam . Reprezentowałam Wspólnotę, której byłam przewodniczącą , jest w zwyczaju przedstawić siebie i całą Wspólnotę . I sięgnęłam wtedy po modlitwę tzw. „Telegram” do św. Józefa , odmawia się ją trzy razy w ciągu dnia. I prosiłam w ten sposób o pomoc , abym mogła dokonać tej prezentacji w obecności Ks. Biskupa ! I przestałam naprawdę w tym dniu kaszleć !

    Ryszard

    Nie pamiętam, czy o tym powiedział Arcybiskup Grzegorz Ryś , czy też inny z kapłanów … , ale i w tym filmie jest mowa o Józefie sprawiedliwym .
    Jego sprawiedliwość była miłosierna , z której to sam Józef nie zdawał sobie tak do końca sprawy . Był bowiem w szoku, gdy dowiedział się , że Maryja pocznie dziecko ! Podobnie stało się w przypadku głównego bohatera filmu „Opiekun” … , gdy dotarła do niego wiadomość , że jego żona zaszła w ciążę z obcym mężczyzną.
    Sprawiedliwość była w nim, dojrzewała do podjęcia dobrej decyzji . I to jest całe motto , i to jest bardzo pouczające !

Napisz recenzję na temat w/w filmu

...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *